Dwudziesty kwietnia, sobota.
Babciu!
Przezywam kolejne "smutne dni". Niby Mama wyjeżdża. Pamiętasz jak kiedyś pisałam, Ci, że mam jej dość? Pozory mylą, i ja po raz kolejny się o tym przekonałam. nie wiem jak można zachować się tak w stosunku do drugiego człowieka. Niby Tata wyzwał mnie od niewdzięcznic tylko dlatego, że chciałam tańczyć, że nie chciałam trwać w tej żałobie, bo teraz wiem, że nie wróci mi ona Ciebie. Tak jak Ci pisałam, trzeba iść dalej. Stwierdził, że nie wie jak można tak nie pamiętać o babci, jak można chcieć tańczyć niecały rok po jej śmierci. Może nie wypowiedział tego na głos, ale można było się domyślić...
Nasza rozmowa, mimo, że krótka i treściwa, skończyła się jednoznacznie. Teraz jadę na wizytę, ta która zdecyduje, czy będę miała siłę.
Koniec.
Kocham Cię, i trzymaj kciuki.
Iga.
Jadę czarnym Audi przez mokotowskie ulice. Ciągle jadę. Czas strasznie mi się dłuży. Dziesięć kilometrów wydaje się być dystansem stu...
Jesteśmy. "Prywatny szpital leczenia raka". Kolejne smutne zdanie. A raczej równoważnik.
*Po wizycie*
- Iga, i co? Co Ci powiedziała?
- A co ma być? Od kiedy tak Cie interesuję?
- Od.. No i jak?
-Choroba dalej się rozwija. Możemy już jechać?
W samochodzie milczeliśmy. Cisza uzupełniała wszystko. Po drodze wysiadłam. Zaszłam jeszcze na Powązki. Pomogło mi to. Porozmawiałam do marmurowego pomnika. Do zdjęcia w szklanej obudowie. I do kwiatów. ogólnie. Znów płakałam. Nie umiem nad tym zapanować. wróciłam po półtorej godzinie.
Niby taty w domu nie było. Zostawił tylko kartkę z krótka informacją.
Siedzę na fioletowej kanapie, pusto wpatruje się z szklany ekran komputera i bezszelestnie strzałka przewijam zdjęcia. Babci, czasem moje. Sfotografowane niezbyt dokładnie, ale przekazane z uczuciami. z sercem. Nie umiem jeszcze określić jak wielki uraz został w moim sercu. Ale z jednego jestem zadowolona. Umiem powiedzieć o tym szczerze. Tak, moja babcia nie żyje i wiem o tym. Ale wiem tez, ze mogę pamiętać o niej, i wiem, że ona tez o mnie pamięta, jestem pewna, że nawet będąc dwudziestolatką będę pamiętać o babci. Jestem pewna.
Herbata z płatków hibiskusa. Tak, dobrze mi to zrobi. Przywracająca wspomnienia.
Tak, i teraz wiem, że nikomu, tak, nikomu, nie życz e takiej straty., Takiej, z która nie umie sobie poradzić, i takiej, która trwa wiecznie...
Babciu!
Przezywam kolejne "smutne dni". Niby Mama wyjeżdża. Pamiętasz jak kiedyś pisałam, Ci, że mam jej dość? Pozory mylą, i ja po raz kolejny się o tym przekonałam. nie wiem jak można zachować się tak w stosunku do drugiego człowieka. Niby Tata wyzwał mnie od niewdzięcznic tylko dlatego, że chciałam tańczyć, że nie chciałam trwać w tej żałobie, bo teraz wiem, że nie wróci mi ona Ciebie. Tak jak Ci pisałam, trzeba iść dalej. Stwierdził, że nie wie jak można tak nie pamiętać o babci, jak można chcieć tańczyć niecały rok po jej śmierci. Może nie wypowiedział tego na głos, ale można było się domyślić...
Nasza rozmowa, mimo, że krótka i treściwa, skończyła się jednoznacznie. Teraz jadę na wizytę, ta która zdecyduje, czy będę miała siłę.
Koniec.
Kocham Cię, i trzymaj kciuki.
Iga.
Jadę czarnym Audi przez mokotowskie ulice. Ciągle jadę. Czas strasznie mi się dłuży. Dziesięć kilometrów wydaje się być dystansem stu...
Jesteśmy. "Prywatny szpital leczenia raka". Kolejne smutne zdanie. A raczej równoważnik.
*Po wizycie*
- Iga, i co? Co Ci powiedziała?
- A co ma być? Od kiedy tak Cie interesuję?
- Od.. No i jak?
-Choroba dalej się rozwija. Możemy już jechać?
W samochodzie milczeliśmy. Cisza uzupełniała wszystko. Po drodze wysiadłam. Zaszłam jeszcze na Powązki. Pomogło mi to. Porozmawiałam do marmurowego pomnika. Do zdjęcia w szklanej obudowie. I do kwiatów. ogólnie. Znów płakałam. Nie umiem nad tym zapanować. wróciłam po półtorej godzinie.
Niby taty w domu nie było. Zostawił tylko kartkę z krótka informacją.
Siedzę na fioletowej kanapie, pusto wpatruje się z szklany ekran komputera i bezszelestnie strzałka przewijam zdjęcia. Babci, czasem moje. Sfotografowane niezbyt dokładnie, ale przekazane z uczuciami. z sercem. Nie umiem jeszcze określić jak wielki uraz został w moim sercu. Ale z jednego jestem zadowolona. Umiem powiedzieć o tym szczerze. Tak, moja babcia nie żyje i wiem o tym. Ale wiem tez, ze mogę pamiętać o niej, i wiem, że ona tez o mnie pamięta, jestem pewna, że nawet będąc dwudziestolatką będę pamiętać o babci. Jestem pewna.
Herbata z płatków hibiskusa. Tak, dobrze mi to zrobi. Przywracająca wspomnienia.
Tak, i teraz wiem, że nikomu, tak, nikomu, nie życz e takiej straty., Takiej, z która nie umie sobie poradzić, i takiej, która trwa wiecznie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz